Władysław Nadopta był kimś, kogo zawsze witano z otwartymi ramionami. Sporo czasu spędził w schronisku "Pod Małą Rawką", czy w knajpie "Siekierezada", znajdującej się w miejscowości Cisna. W obu miejscach miał wielu znajomych, ludzie zapraszali go do swoich stołów, lubili z nim rozmawiać. Był bardzo miły, życzliwy i zawsze optymistycznie nastawiony do wszystkiego. Miał swoje zasady, których nigdy nie łamał. Był tak bardzo umiłowany w Bieszczadach, że poświęcił im prawie całe swoje życie. Tylko tam czuł się spełniony i szczęśliwy. Młoda dziewczyna pracująca teraz w ‘Pod Małą Rawką’, zapytana o niego odpowiada uśmiechem pełnym miłych wspomnień. „Był dla mnie jak dziadek” – mówi. Podobnie reaguje na pytanie o Władka ratownik GOPRu w Cisnej. Pamiętając o złym nastawieniu Nadopty do rozgłosu, ludzie nie mówią o nim zbyt wiele. Nie chcą opowiadać, ani odpowiadać na pytania. Nie chcą, aby o nim mówiono, pisano, bo wiedzą, że on również by tego nie chciał. Odpowiadają za to ciepłym spojrzeniem i uśmiechem, które mówią więcej niż wiele słów. Zapewne Władek Nadopta miał również przeróżne wady. Któż jednak ich nie ma? My cenimy sobie i chcemy naśladować jego: poczucie honoru, życie zgodnie z naturą, podążanie za głosem serca, pomoc bliźniemu, pragnienie wolności. Tak mało a tak wiele ...